Spodobało mi się to od pierwszego usłyszenia – autor: Fizjoterapia Biegacza 🙂 Czasem jak Krzysztof coś powie to i warte jest uwagi 😛
Ludzie przychodzą i odchodzą, jedni zadowoleni bardziej, inni mniej, a są też tacy co bez słowa znikają w czeluściach internetu i wirtualnego świata. Tak wyglądają realia. Praca z ludźmi to taka karuzela emocji, bo nie wiesz na kogo trafisz, kto znajduje się tak naprawdę po drugiej stronie. I zapytacie jak można kogoś trenować na odległość? Mnie nie pytajcie 🙂 zapytajcie tych, którzy ze mną działają.
Zaczyna się to najczęściej tak: Cześć chciałabym poprawić czasy, wyprzedzić sąsiada, być szybsza od męża, ale też prosty przekaz – schudnąć i czuć się lepiej. Kiedy 3 lata temu wziąłem po skrzydła pierwsze osoby nie podejrzewałem, że tyle osób z czasem mi zaufa. Nie jest to tak, że napiszesz plan i cześć, „róbta co chceta”. Niejednokrotnie trener pełni też rolę psychologa. Gdy trzeba skarcić to zrobi to, ale gdy należy się pochwała pogłaszcze po głowie 🙂
Zaczynamy zabawę. Dokładny wywiad z biegaczem w postaci ankiety i wszelkie pytania, jakie ktoś ma wpisuje na samym końcu. Najważniejsze dla mnie jest określenie punktu 0,w którym znajduje się biegacz w momencie kiedy do mnie przychodzi. Oczywiście życiówki są ważne, ale nie takie 3-4 lata wstecz i w momencie, gdy zaczyna współpracę już chce biegać tak jak wtedy. Zawsze daję sobie 2 tygodnie wprowadzenia z każdym zawodnikiem, dlaczego?
Z prostego powodu. Nie lubię pracować z kimś, kto mnie nie słucha, albo wie lepiej odemnie 🙂 Biega szybciej niż ma to rozpisane, bądź samodzielnie zamienia jednostki treningowe. Grzecznie się żegnam i idziemy własnymi drogami. Ilu takich było w tym roku? Kilkunastu, w większości to faceci 🙂 Argumentacja, bo ja przeczytałem taką książkę i taką, i tam było inaczej. Według metody Danielsa i Skarżyńskiego pownienem biegać trochę szybciej niż napisałeś w planie o te 3 sekundy. Hellllo jak nie zaufasz nie pracujemy 🙂 rozmowa prowadzi do rozwiązania problemu, ale nie ze wszystkimi idzie się dogadać. Cześć było miło, ale to koniec.
Są takie rodzynki, co biegali po 400 kilometrów miesięcznie, bo „w internetach” pisali, że baza to podstawa. Tak, ale nie przez cały okres startowy 🙂
W ankiecie kilkadziesiąt pytań, ale to nie ona jest najważniejsza. Często niuanse mają znaczenie, w tym roku przekonałem się o tym niejednokrotnie. Praca zmianowa, zarwane nocki, stres i wszystko robione w biegu, upychanie treningu, gdzie się da, byle go zrobić i zapomnieć. Taka droga nie prowadzi do bicia rekordów. Ciągły wyścig szczurów w pracy, czy na uczelni wysysa z człowieka energię, a wymagające treningi są czasem nie ukojeniem, a gwoździem do trumny. Lepiej w tym momencie napisać do trenera: słuchaj jestem wyj… jak koń po westernie nie dam rady dzisiaj zrobić biegu ciągłego. Przekładamy go dalej i walczymy.
Tutaj warto wspomnieć, że we współpracy kontakt z zawodnikiem to podstawa. Jak ktoś do mnie przychodzi i dziwi się dlaczego tak szybko odpisuję na maile, bo u poprzedniego trenera był kontakt co 2-3 dni, a czasem raz w tygodniu po akcencie. Nie oceniam pracy innych, ale rozpisanie planu na 4 tygodnie i kontakt z zawodnikiem raz w tygodniu to dla mnie nie jest żadna współpraca. Według instrukcji u jednogo z nich: omiń trening biegaj dalej. Można i tak, ale wypadnie drugi i co wtedy?
Podsumowując: trener nie jest potrzebny każdemu, ale gdy macie kogoś z boku i może chłodnym okiem na Was spojrzeć to perspektywa jest całkowicie inna. To, że przeczytasz 10 książek o bieganiu, gdzie jest milion teorii i jakieś dziwne wzory nie uczyni Cię lepszym biegaczem. Może bardziej świadomym, ale zastosowanie tego w praktyce i nie zrobienie sobie krzywdy to jest sztuka. Nie drążąc tematu zakończę i życzę samych życiówek w 2018 🙂
Moje małe sukcesy trenerskie:
10 km –
Michał – 34:43
Mariusz – 35:22
Jacek – 36:26
Jakub – 36:33
Kacper – 38:38
Kamil – 38:43
Kasia – 41:22
Weronika – 43:22
Półmaraton –
Mariusz – 1:19:08
Jakub – 1:20:15
Michał – 1:24:22
Kacper – 1:27:28
Patrycja – 1:34:11
Kasia – 1:36:21
Klaudia – 1:39:14
Maraton
Michał – 2:56:43
Kasia – 3:21:44
3 komentarze “Za linią mety poznasz biegowe sekrety”
Nie jest to prosta sprawa być z trenerem na odległość. Zaufanie w tym przypadku to podstawa! Czasami chciałoby się dodać bądź ująć kilometry, ale ostatecznie udaje się zachować czyste sumienie 🙂
Nie żebym robił reklamę, ale minęło już 1,5 roku współpracy i jestem bardzo zadowolony 🙂 Szkoda tylko, że jestem cienki Bolek i za wiele już nie da się ze mnie wykrzesać :p
Każdy jest inny. Potrzebuje innego czasu aby pokonać swoje ograniczenia. Ja półtora roku temu nie umiałam przebiec 10 km bo głowa mówiła nie dasz rady. Teraz 10 to normalny trening 🙂 jak jest krótszy to mi za mało. Chciałbym poprawić tempo żeby zrobić w 50 min. Narazie nic z tego ale walczę. W czerwcu pierwszy półmaraton trochę mnie przeraża, ale chcę się zmierzyć
Do czerwca bardzo dużo czasu, więc jak będziesz mądrze trenować, to ze spokojem dasz radę 🙂 trzymam kciuki!